sobota, 6 sierpnia 2016

Wakacje z Czwartą Stroną - Magdalena Wala "Marianna"

Zaniedbałam bloga. Przepraszam. To było trudne pół roku ze względu na kilka prywatnych spraw. Tęskniłam do pisania, ale nie umiałam się przełamać. Doceńcie moją szczerość i przyznanie się do błędu ;)

Wracam dziś z nową recenzją w nowej serii wpisów - "Wakacje z Czwartą Stroną". Bo kto jak kto, ale Czwarta Strona ma w ofercie książki, wśród których każdy znajdzie coś dla siebie. I nie mówię tego dlatego, że dostaję od nich książki. Mówię tak, bo jestem obiektywna.

Zaczynam od ostatniej premiery, "Marianny" Magdaleny Wala.


Na początku zwróciłam uwagę na piękną okładkę. Jestem wzrokowcem, ale zawsze szczyciłam się tym, że nie oceniam książek po ich okładkach. Jeśli okładka oddaje treść - ekstra. Ta oddaje. Jest sobie Marianna, odpowiednik dzisiejszej zbuntowanej młodej kobiety. Jest sobie Powstanie Listopadowe. I jest sobie chęć walki, która w Mariannie rozwinęła się na tyle, że udawała mężczyznę i walczyła na froncie. Silna babka, co? Jednak wszyscy wiemy, jaki status miały kiedyś kobiety w pewnych sferach - miały leżeć i pachnieć, udawać głupiutkie i podporządkowywać się facetom. W większości przypadków, oczywiście (patrz: matka Marianny, która pracowała w polu, żeby leżeć i pachnieć mógł ojciec Marianny. Wstyd). Bohaterka zbuntowała się przeciwko temu wzorcowi kobiecości i postanowiła na równi z przedstawicielami płci brzydkiej walczyć w powstaniu. Nie był to jednak 1944 rok, kiedy walka taka (opcja kobieta-żołnierz, podkreślam to mocno) była powodem do dumy. W czasach Marianny była powodem do hańby. Bo od walki byli mężczyźni.

Spowodowało to, że Marianna trafiła do klasztoru, w którym, nie ukrywajmy, diabelnie się nudziła, a potem została zmuszona do zamążpójścia. Cóż, jakbym miała do wyboru zamknąć się w klasztorze do końca życia albo wyjść za mąż - też bym tak wybrała. To byłoby po prostu ciekawsze ;)

Matka Marianny, pochodząca ze szlachty, ale wyklęta przez rodzinę z powodu mezaliansu (ciekawe, po kim Marianna ma bunt we krwi, hę?) robi wszystko, by jej córka miała dobre życie. Zaaranżowane małżeństwo, nowe środowisko i nieco mroczny, świeżo nabyty przystojny małżonek z przeszłością - to przepis na niezłą zabawę. A jeśli dochodzi do tego pewien tajemniczy brat... Sza! Nic więcej nie zdradzę!


Magdalena Wala po raz kolejny udowadnia, że bawi się historią równie dobrze co postaciami, które kreuje w swoich książkach. To się po prostu świetnie czyta!

Moje drogie, bo do Was jest to głównie kierowane - jeśli macie jeszcze wątpliwości, co przeczytać w czasie urlopu/wakacji/weekendu/tygodnia pracy po pracy - oto je rozwiewam. Nie są to kolejne "Przypadki pewnej desperatki", to coś lepszego. 

Mam tylko jedną pretensję do autorki. 

KOBIETO, czemu tak późno zaczęłaś pisać?!




________________________________________________________

Egzemplarz recenzencki: wyd. Czwarta Strona (dziękuję jak zawsze)

Data premiery: 3 sierpnia 2016 r.

Cena: dobrze wydane 34,90 zł ;)