Po ostatniej wizycie w bibliotece do domu wróciłam z naręczem nowych książek (wiem, nie byłabym sobą, gdybym wypożyczyła jedną czy dwie, musiałam od razu całą kartę załadować). O ile trzy z nich były idealne, "nieśmigane", jedna prawie nieczytana, tak "Obca" Diany Gabaldon była w takim stanie, że miałam ochotę usiąść i zapłakać.
Pomijam fakt, że książka jest świetna i kiedy ją odkryłam, nie mogłam się od niej oderwać, a wypożyczenie papierowego egzemplarza po kupieniu e-booka miesiąc temu to było preludium do kupna własnego zestawu książek Gabaldon. Pomijam również fakt, że wydanie ma 5 lat (z czego daję mu jakieś 4 w wypożyczalni - wiadomo, opracowanie rzeczowe trochę trwa) i ma prawo być zaczytane.
Ale litości. To jest ZNISZCZONE.
Na bibliotekoznawstwie i przez pozostałe lata mojego życia książkoholika nauczyłam się szacunku dla książki. Wiem, ile poświęcenia kosztowało autora jej napisanie, wiem też, jak ciężko jest wydać książkę i ile to zachodu. Znam doskonale historię książki od epoki malowideł naskalnych po e-booki. I wiecie co? Nie przemawiają do mnie tłumaczenia typu "książka zniszczona to znaczy, że czytana i lubiana". O nie.
Ludzie często nie mają szacunku do cudzej własności. A wiadomo, egzemplarz biblioteczny, za który nie musimy płacić, który nie jest nasz, można traktować jak jakiś śmieć. Ale ja podchodzę do tego tak: im bardziej zadbamy o egzemplarz biblioteczny, tym dłużej będzie służył innym. Eksploatacja eksploatacją, ale dbać o cudzą własność warto. Bo warto być przyzwoitym, tak po prostu. Nie mazać po książkach, nie zaginać rogów, nie łamać grzbietów i - o zgrozo - nie wywijać okładek do tyłu, żeby "wygodniej" czytać. Za takie coś ochrzaniłam kiedyś koleżankę ze studiów - bo mnie bolał sam widok książki wywiniętej na drugą stronę, bo tak jej było ją wygodniej trzymać.
Książkę to BOLI, do licha. Ona CIERPI.
A jakby tego było mało - kartki wypadające w czasie czytania czy porwane okładki też się zdarzają. Auć.
Zastanawiam się, czy gdyby ktoś musiał sam sobie wyprodukować własny egzemplarz książki, gdyby musiał za niego zapłacić (bo dziś mówię o książkach z biblioteki, a nie "kupnych"), szanowałby ją bardziej. Gdyby wiedział, ile to kosztuje - nie tylko finansowo.
Pamiętam również przypadek z czasów liceum, kiedy pożyczyłam koleżance egzemplarz 5 tomu "Harry'ego Pottera". Oddała mi go mniej więcej w takim stanie, w jakim jest Gabaldon z biblioteki. I nie widziała w tym problemu...
Reasumując, szanujcie książki. One żyją i mają długo nam służyć. A za dobre traktowanie odwdzięczą nam się pięknym wyglądem na półce.
PORÓWNANIE
Egzemplarz biblioteczny i mój własny (już czytany - a stan ciągle idealny).
P.S.
Na pytanie pt. "gdzie kupić tanio te książki?" odpowiadam: pakiet 4 tomów Gabaldon zakupiłam na stronie Świata Książki za 99,99. Na Arosie też nie są drogie, ale pakiet opłaca się najbardziej. Za cztery miesiące kupię kolejne 4 tomy :) Bo po prostu warto je mieć! Będę do nich na pewno wracała.
Mam pierwszy tom w domu i niestety, ale doprowadzić go do takiego stanu nie jest trudno - tak jest wydana kiepsko. To raz, a dwa często słyszę, że przesadzam, że książka ma żyć, być czytana, miętoszona, a to co ja robię to dziwaczenie i robienie z książki relikwii. ;/
OdpowiedzUsuńTak, wiem, że niektóre egzemplarze się rozwalają, ale to tylko przykład. Widziałam już wiele dobrze wydanych książek zniszczonych niesamowicie - nawet te w twardych okładkach potrafią nieźle ucierpieć.
UsuńMoje zdanie już znasz, choć ja wypowiadałam się na temat książek własnych. Cudze i biblioteczne są nieco inną sprawą. Niemniej książek nie personifikuję. One nie cierpią. To przedmioty. Nie zależy mi na ich ładnym wyglądzie na półce. To treść jest ważna.
OdpowiedzUsuńMi dużo bardziej podoba się egzemplarz biblioteczny ze zdjęcia. Ale wiadomo - ilu ludzi, tyle opini.
Pozdrawiam :)
Mój jeden egzemplarz Harry'ego Pottera tak wygląda, a czytany lewie dwa razy i przez te wszystkie lata od wydania stoi na półce. Ma beznadziejnie zrobioną okładkę. Ogólnie bardzo dbam o moje książki. A w serii Obca jestem zakochana ;))
OdpowiedzUsuńLatające książki