Usiadłam sobie wygodnie, w upalny, lipcowy dzień, otworzyłam książkę i BACH! Opis pościgu z motocyklem w roli głównej. Naprawdę dobry opis. Brzmiało obiecująco. Potem wciągnęłam się w "Andaluzyjskiego przyjaciela" niemalże tak bardzo, jak w "Ojca chrzestnego" Mario Puzo. Wiecie, klimaty mafijne, porachunki, trochę miłości w tle. W czasie lektury miałam kilka takich momentów, kiedy zastanawiałam się, czy nie odłożyć książki na bok. Odkładałam ją więc, żeby do niej niedługo potem wracać, bo chociaż chwilami coś mi w niej nie grało, to akcja była w sumie wciągająca.
Główna bohaterka to samotna matka, pielęgniarka Sophie Brinkmann, która w pracy poznaje mafioso Hectora Guzmana, zakochuje się w nim (banał), a potem standardowo okazuje się, że jej ukochany to typowy niegrzeczny chłopiec, a jej szczęściu - i życiu - grozi niebezpieczeństwo.
Mamy porachunki gangów, korupcję i manipulację, do tego grupkę policjantów, którzy próbują zinfiltrować obie organizacje przestępcze (chyba nie muszę mówić, z jakim skutkiem?)... To wszystko składa się na natłok bohaterów, w których łatwo się pogubić. Na nasze szczęście, a ich pecha, sukcesywnie się wybijają, więc mamy mniej imion do ogarniania ;)
Nie wiem, czy to wina tego, że jestem kobietą, czy może miałam taki okres w życiu, ale książka - jak to się mówi kolokwialnie - dupy mi nie urwała. Szkoda, bo z reguły nie zawodziłam się na "Czarnej Serii". Może po prostu miałam zbyt wygórowane oczekiwania wobec Soderberga?
Nie lubię pisać negatywnie o książkach i pastwić się nad nimi, więc najlepiej przekonajcie się sami, czy "Andaluzyjski przyjaciel" jest dla Was. Może Wam ten tytuł będzie bardziej odpowiadał, niż mnie - w końcu każdej książce należy się szansa (co oznacza, że jest możliwe, że w mojej upartości kiedyś wrócę do serii o Sophie Brinkmann!).
Za możliwość recenzji książki dziękuję sieci księgarń Tak Czytam
Czasem zdaża się, że książki się nie przeczyta do końca, bo nie powala na kolana, ale Ty doczytałaś mimo to więc szacunek
OdpowiedzUsuńha! wlasnie skonczylam czytac "Andaluzyjskiego..." i moja pierwsza mysl: dupy mi nie urwalo. Z ciekawosci zaczelam szukac recenzji i trafialam glownie na te pochlebne, a tu prosze, ktos jednak mial podobne odczucia do moich :)
OdpowiedzUsuń