Moja przygoda z Karoliną Wilczyńską zaczęła się, kiedy wiosną Marta z Życie Między Wierszami poleciła mi "Zaplątaną miłość". Zareklamowała mi ją jako książkę, której akcja rozgrywa się w Górach Świętokrzyskich. To mnie tknęło, nie powiem. Od kiedy mieszkam w Kielcach, mam fioła na punkcie tego miasta. Odkupiłam więc swój egzemplarz od Przemka z 3telnik.pl, drugi tom dostałam od wydawnictwa... i dałam się porwać tej historii.
Pierwsze wrażenie: nie mogę skupić się na fabule, bo akcja cały czas dzieje się w okolicy mojego domu :D Córka głównej bohaterki, Marysia, przechadza się ścieżką rowerową, którą ja biegałam, idzie do klubu, koło którego codziennie przechodzę, główna bohaterka, Tamara, idzie do restauracji koło Rynku, wokół którego potem spaceruje... A żeby było śmieszniej - Marysia chodzi do szkoły, w której uczy Mama mojego P. Uwierzcie - miałam ją zapytać, czy nazwiska nauczycieli są fikcyjne, czy nie, hahaha.
Drugie wrażenie: ta historia jest taka... swojska. Tamara po małym, teoretycznie niewiele znaczącym incydencie przy organizacji wyborów jedzie na wieś, poznaje panią Różę, zaprzyjaźnia się z nią. W sumie sama chętnie bym się z nią zaprzyjaźniła, bo widać, że to mądra babka :) Przy okazji gdzieś po drodze spotyka faceta, z którym zaczyna się umawiać (jej córka zresztą też poznaje swojego Romeo). Poza tym podoba mi się przedstawienie przez autorkę relacji rodzinnych bohaterek - chodzi mi o te między Tamarą a Marysią i między Tamarą a jej matką, Ewą - są skomplikowane. Wbrew pozorom historia tych trzech pokoleń kobiet łączy się z historią pani Róży. Ale o tym SZA! Udajcie, że nie wiecie :)
Od tego zaczyna się cała seria. Wiecie, co jeszcze mnie w niej urzekło? To, że te wszystkie kobiety są takie ZWYCZAJNE. Ludzkie. Prawdziwe. Ich problemy z facetami, z pracą, z rodziną są codziennością nas wszystkich, w mniejszym lub większym stopniu. Ciągle tylko nie odkryłam, czemu akurat Wilczyńska tak dobrze to opisuje ;) Ma kobieta talent! A im dalej w las, tym więcej bohaterów, problemów, tajemnic i ich rozwiązań.
Poza tym...
Któregoś dnia pojechałam do Rodziców na Śląsk. Zwykle z Mamą pokazujemy sobie nowe książki, które kupowałyśmy od ostatniego spotkania. Mama z dumą ściągnęła z półki pierwszy tom serii, kupiony w Biedronce :D O czym to świadczy? Że czytać tę serię może KAŻDE pokolenie kobiet. Ba, nawet moja nieczytająca Ciocia stwierdziła, że chętnie to przeczyta. To znak. Ja Wam to mówię. To ZNAK. Mama oszalała na punkcie "Stacji Jagodno". I we trzy ze wspomnianą na początku Martą próbowałyśmy odnaleźć Jagodno na mapie. No bo jak go może nie być? Jagodna?! No way. Bo powiem Wam jedno - Świętokrzyskie rządzi! I jest piękne :)
Zapraszam do odwiedzenia Kielc, Jagodna... Mogę być Waszym przewodnikiem razem z autorką ;)
___________________________________________________________________________
Nie mogę się też oprzeć dwóm klipom z YouTube. MUSZĘ je Wam przy okazji pokazać, choć pewnie pierwszy z nich znacie z telewizji z Sabatu Czarownic :)
Świętokrzyskie Style! :D
A tu nasza duma, Vive Tauron Kielce, a gdzieś tam Anetka z synkiem Mikołajkiem <3
Seria zrecenzowana dzięki Przemkowi i Wydawnictwu Czwarta Strona :)
I co z tymi nazwiskami nauczycieli? Prawdziwe czy fikcyjne? A co do Jagodna, to na targach w Krakowie dowiedziałam się od autorki, że to nic innego jak... ZAGNAŃSK! :D
OdpowiedzUsuńCo Ty mówisz! A JEDNAK :D P.S. Fikcyjne chyba, nie wiem, nie pytałam w końcu :D
UsuńCzytałam już pozytywne wypowiedzi nt. tych książek i trochę mnie kuszą :)
OdpowiedzUsuńKuszą nie bez powodu ;)
UsuńSprawa wygląda tak: nazwiska nauczycieli są fikcyjne :) A Jagodno, to rzeczywiście Zagnańsk (zresztą cała reszta nazw okolicznych miejscowości jest już prawdziwa. To pisałam ja, autorka Stacji Jagodno - Karolina Wilczyńska ;) Pozdrawiam przemiłe Czytelniczki :)
OdpowiedzUsuńOch, dziękuję bardzo! :)))) Serdecznie pozdrawiam :)
UsuńDlaczego ja dopiero dzisiaj tu trafiłem? ;/
OdpowiedzUsuńDziękuję za reklamę! :)