Moja przygoda z wysyłką książek rozpoczęła się w 1995 roku, wraz z założeniem przez moją Rodzinkę karty klubowej Świata Książki. Tak z tym szaleliśmy, że do czasu przejęcia w 2011 roku Świata Książki przez Weltbild, moja Mama odgórnie dorobiła się złotej karty VIP (10 lat członkostwa było wymogiem, u nas było ich już sporo więcej) i naprawdę niezłych zniżek. Jednak wraz z przejęciem sieci karty stałego klienta, w tym VIP, "poszły się kochać", jak mówi moja koleżanka. Wielka, wielka szkoda. Potem już nie opłacało się mieć zniżek, a po 2013 roku (znowu przejęcie - tym razem to Świat Książki wraz z księgarniami "powstawał" zamiast Weltbilda) darowałam sobie użalanie się nad brakiem zniżek. Bo odkryłam promocje obowiązujące w wysyłce.
Wiadomo, najpierw posmakowałam wysyłki Empiku (trochę z nich zdziercy - mówię to z czułością, żeby nie było, bo sentyment do nich mam! - i nie mają najlepszej opinii, ale mają bogatą ofertę), Matrasa... A niedawno na Instagramie poznałam kultowy już adres: aros.pl.
W czwartkowy wieczór postanowiłam zaszaleć i sprawdzić, ile zapłaciłabym za cztery książki, na które ostatnio polowałam. Ich niskie ceny skusiły mnie na tyle, że zamówiłam je z dostawą do kiosku Ruchu (0,99 zł!!!) i wczoraj odebrałam. Mój chłopak potwierdzi, że z paczki cieszyłam się jak dziecko z prezentów od Mikołaja. A to tylko przedwczesny prezent na urodziny zrobiony samej sobie ;)
No i proszę. Oto moje wyczekane książeczki. Nowy Helprin, brakująca Lackberg i dwie książki Katarzyny Puzyńskiej :) Za wszystkie zapłaciłam 100 złotych i 4 grosze. Tak. Dobrze widzicie. W normalnej księgarni, w normalnych cenach, zapłaciłabym za nie dokładnie 170 złotych bez kilkunastu groszy. A nie mówiłam, że się opłaca?
WTRĄCENIE
Dialog z wczoraj. Osoby występujące: ja i P.
Karolina: No zobacz, ile oszczędziłam!
P.: A ile z tego wpłaciłaś na konto?
:D
Tak, wiem. Jestem krejzi. Albo dla purystów - CRAZY.
Powiem jednak krótko. Opłacało się. W normalnej cenie pewnie kręciłabym na nie nosem i miauczała Rodzicom, Babci, Cioci, P., kotu i milionowi innych osób, że mi się te książki marzą, ale szkoda mi na nie pieniędzy. A potem kupiła je i tak. Za 170 złotych. A tu, dzięki aros.pl (P: "Dobrze, że nie EROS!!!"), mogę czerpać podwójną przyjemność z ich czytania połączoną z satysfakcją oszczędzonych pieniędzy na inne wydatki.
Dodam, że pohamowałam się w ostatnim odruchu skąpstwa, przed złożeniem zamówienia w Księgarni Kumiko. Równie taniej, z ciekawymi promocjami. Powinno mi się zablokować dostęp do Internetu, naprawdę. A tymczasem idę czytać "Motylka"! ;) Gorąco polecam - wciąga!
Ja tylko raz zamawiałam na arosie, ale się wkurzyłam, bo chyba z tydzień czekałam aż mi skompletują zestaw. No, ale skoro teraz jest opcja przesyłki za 0,99 to na pewno będę zamawiać częściej ;)
OdpowiedzUsuńJa też poznałam tę księgarnię przez Instagrama, ale jeszcze nie korzystałam. Właściwie to już przeglądałam ofertę i czekam na stypendium żeby zamówić "Księgi Jakubowe" i "Wszystko, co lśni" :D
OdpowiedzUsuńczytam i uśmiecham się sama do siebie, bo wczoraj przyszło moje zamówienie z aros.pl :) ja ich znalazłam na allegro, a że kupowałam przez apkę allegro dostałam jeszcze 20zł rabatu :) miłego czytania, a ja lecę po herbatkę i Krajewskiego
OdpowiedzUsuńA ja polecam oprócz arosa oczywiście, księgarnię bonito :)
OdpowiedzUsuń