niedziela, 22 lutego 2015

RECENZJA: Sharon Marshall "Cena plotki. Naga prawda o dziennikarzach i celebrytach"

Autorka książki to była dziennikarka tabloidowa. W bezlitosny sposób odsłania przed czytelnikami prawa, jakimi rządzą się redakcje tego typu gazet. Jej przygody byłyby materiałem na dobry serial telewizyjny – każdy rozdział książki to kolejna „sztuka”, jaką Sharon Marshall opanowuje na drodze kariery dziennikarskiej. Choćby nie wiadomo jak głupie polecenia wydawał jej Naczelny, ona realizuje je z determinacją godną uczestnika igrzysk olimpijskich. Bo praca w redakcji tabloidu przypomina karierę sportową. Nie wiadomo, jak długo utrzymasz się na topie, starasz się być najlepszy i walczysz z całym mnóstwem rywali, pretendujących do miana zwycięzcy. Czasami nawet trafi się gratis jakiś dopalacz z redakcyjnej szafki.


Źródło: Internet


Wszystkie opisywane w książce historie są prawdziwe, chociaż czasem trudno w to uwierzyć. Większość z nich wydaje się być absurdalna, ale jak wiadomo – życie potrafi nas nieźle zaskakiwać... Sharon Marshall potrafi sobie z tym zaskakiwaniem całkiem nieźle radzić i w wielu przypadkach bywa bezwzględną redaktorką, szukającą materiałów na pierwszą stronę. Wyśmiewa takie zachowania, czym uderza również w samą siebie – i najwyraźniej jej to nie przeszkadza.

Książkę Sharon Marshall czyta się z zapartym tchem, jak najlepszą powieść akcji. Dawno już nie spotkałam się z takim żartobliwym samokrytycyzmem ze strony autora. Mam wrażenie, że Sharon Marshall swój rachunek sumienia przypłaciła wilczym biletem do wszystkich redakcji tabloidów, jednak świat, jaki odkrywa przed czytelnikiem, nie zachęca do życia w nim. Całkiem możliwe, że książka stała się pewnego rodzaju rozliczeniem z przeszłością dziennikarską.


Reasumując – jeśli lubisz być obrażany, gryziony przez psy celebrytów i jesteś gotów życiem prywatnym płacić za wykonywanie zawodu – zostań redaktorem w tabloidzie. I nie mów, że Sharon Marshall Cię nie ostrzegała!


_________________________________________________________________________________

Recenzja pierwotnie opublikowana na nieistniejącej już stronie e-vive.pl (czyli stronie również nieistniejącej już redakcji, w której miałam przyjemność przez pewien czas pracować) w 2012 roku. Oryginalna recenzja przepadła razem ze stroną www, ale od czego są zachowane maile z tekstami :) Będę Was tu nimi raczyła co jakiś czas, bo recenzowałam wtedy całkiem niezłe książki ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz