Perfekcyjna Pani Domu złapałaby się za głowę, gdyby zobaczyła, co Mało Perfekcyjna Bibliotekarka wyczynia ze swoimi książkami. Bo kiedy już mól książkowy zacznie układać swoje książki na półkach, nie ma zmiłuj. Wszystkie muszą być obejrzane, obwąchane, zmacane jak dziewczyna na randce (ustalmy, że trzeciej) i przede wszystkim - otoczone czcią.
Tak to wyglądało w moim pokoju w domu Rodziców. Tego lata. Nudziłam się chyba, bo wywaliłam wszystkie książki na okno (zapalone światło nie wzięło się znikąd - książki zasłoniły naturalny dopływ tegoż światła z okna), kanapę, stolik, komodę, podłogę... Przetarłam elegancko półeczki, poprawiłam Narnię*, żeby mnie nie korciła, książki delikatnie wyczyściłam z kurzu, który nagromadził się na nich w czasie mojej nieobecności... A jako że kiedy Bóg rozdawał wzrost, ja stałam w kolejce pod księgarnią - drabina była mi niezbędna, więc znalazła się na samym środku mojej kliteczki. Obok rowerka treningowego/wieszaka.
Przerwa co 5 minut była oczywiście wysoce usprawiedliwiona, bo nawet sobie nie wyobrażacie, jakie skarby można znaleźć w odmętach regałów!
Przykładowy "Skarb"
Trzy dni później... No dobra, żartuję. Jakimś cudem udało mi się wygrać zakład z moją 85-letnią Babcią (która wiedziała, czego się spodziewać po takim bajzlu, w końcu ma 85 lat doświadczenia) i wszystko to zorganizowałam w jeden dzień. Byłam dumna z siebie, Babcia była dumna ze mnie, a Perfekcyjna Pani Domu mogłaby być ze mnie dumna, gdyby tylko zechciała.
W sytuacjach ekstremalnych, kiedy nagle zachciewa mi się przekładać książki - a wierzcie, to się zdarza na okrągło, o różnych porach dnia i nocy - pozostaje mi kielecki księgozbiór. Tu mogę się wykazać :) Pokój ciasny, ale własny, a książek za dużo - od podłogi po sufit niemalże. Każdy, kto wchodzi po raz pierwszy do mojego pokoju, robi wielkie oczy ze zdziwienia i stwierdza, że już wie, czemu jestem taka rąbnięta.
Otóż w Kielcach posiadam ok. 500 książek z mojego i Rodziców bogatego księgozbioru. To niecałe 10% tego, co mamy, ale zawsze to coś. Można je układać, przekładać, wyciągać z półek, dotykać, a jak nabiorę ochoty na jakąś książkę - po prostu po nią sięgam. Czasem zwyczajnie na półkę, czasem muszę wejść na krzesło, a czasem zawisam na meblach w akrobatycznej pozycji, która zagwarantowałaby mi zwycięstwo w Mam Talent. Nikt mi nie wmówi, że obcowanie z książkami to nie sport ekstremalny :)
Czasem książki ściągane z szafy zajmują całe biurko...
Czasem pomaga mi Pan Franciszek.
A czasem po prostu TRZEBA ogarnąć książki wiszące Ci nad głową.
Żeby przypadkiem Cię nie zabiły.
To moje kieleckie zbiory kilka miesięcy temu. 472 książki.
Od tamtego czasu przybyło ich pewnie z 50...
No i gdzieś trzeba wcisnąć dwie kolekcje z Wyborczej.
A jako ambitna bibliotekarka mam magistra z upychania książek po kątach. Nigdy nie ma dla mnie zbyt mało miejsca na książeczki - skitrać umiem je wszędzie.
Problem z taką ilością książek - poza pewnego rodzaju apokalipsą następującą w Dniu Układania Książek na Półkach - to JAK je układać. Pamiętacie instagramowy challenge "Books Around the Rainbow"? Układało się książki kolorami. Mnie z lubością wyzywano, bo moje układanki były dzielone na kilka zdjęć. Tyle tego było.
Czasem było mi zielono...
A czasem był wielki błękit...
Albo czerwień, kolor miłości ;)
Po tym wyzwaniu zawsze byłam upocona jak dzika świnia - sorry za dosadność. To były dobre treningi. Skacz, durna, po meblach, ściągaj książki z półek, szafy, a potem układaj je tak, jak były, bo to przecież PUZZLE, kurna! Każda książka ma swoje miejsce nie tylko z powodu wygody, ale i z przymusu - mój system działa od lat i wiem, co gdzie leży. Możecie to sprawdzić, odpytać mnie. Do tej pory tylko raz nie trafiłam z tytułem książki i jej miejscem w zbiorach. To praktyczna umiejętność, zwłaszcza wtedy, kiedy proszę Mamę o przywiezienie mi jakiejś książki z Gliwic.
K: "Mamuś, przywieź mi "XYZ", proszę...
M: "A gdzie to leży?"
K: "Druga półka od góry, regał od strony szafy, drugi rząd, koło "ZYX" i "YXZ"
Życie.
I wiecie, kiedy jeszcze opłaca się umiejętność szybkiego układania książek?
Kiedy pakuję walizkę na wakacje!!! :D
*Narnia: mityczna kraina z utworów Lewisa, a także magiczne "przejście" z tyłu regałów na książki, doskonale znane bibliofilom posiadającym meble ze sklejki :D
zbiory przepiękne :) dużo miesięcznie wydajesz na książki? Przez jak okres czasu zgromadzilaś te cudne zbiory?Ja kupuje mnie więcej 3-4 książki na miesiąc, tak więc chyba nie szybko zobaczą u siebie taką cudną bibliotekę :) pozdrowienia z Krakowa :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Zbiory gromadzę od dziecka, część przejęłam od Rodziców. Zakupoholizm książkowy w moim wydaniu sięga - tak na oko - od kilku do kilkunastu książek miesięcznie. Z wydatkami różnie bywa, ale staram się kupować jak najtaniej, żeby na jak najwięcej książek mi starczyło pieniążków :) Dlatego zaprzyjaźniłam się z aros.pl (czy to product placement? :D) i księgarnią Tak Czytam w Kielcach, która przez ostatnie 9 lat wzbogaca moje zbiory za małe pieniądze. Kiedyś, za czasów karty VIP do Świata Książki, tam również kupowałam. Obecnie bazuję głównie na aros.pl i publio.pl (e-booki). Serdecznie pozdrawiam i życzę - chyba można tak powiedzieć ;) - udanych zbiorów! :)
OdpowiedzUsuńDamn, mam to samo: obecnie obstawiam, że tylko w Warszawie jakieś 300+ nieprzeczytanych, tych w domu rodzinnym nawet nie liczę. Ale to akurat najmniej szkodliwy z moich nałogów :)
OdpowiedzUsuńOjoj co ja widze :) Ksiazka kota Simona pamietam jak na ktores urodziny kupilam ci jakas na prezent :)Super ze prowadzisz bloga wreszcie odpowiedni czlowiek na odpowiednim miejscu pozdrawiam cieplutko :*
OdpowiedzUsuńOjoj co ja widze :) Ksiazka kota Simona pamietam jak na ktores urodziny kupilam ci jakas na prezent :)Super ze prowadzisz bloga wreszcie odpowiedni czlowiek na odpowiednim miejscu pozdrawiam cieplutko :*
OdpowiedzUsuń