środa, 5 listopada 2014

"Motylek" Katarzyna Puzyńska

No dobra. Dziś czas na recenzję. Właśnie skończyłam czytać (po tygodniu delektowania się lekturą, odkładaną jak tylko mogę, bo tak mi się podobało) "Motylka" Katarzyny Puzyńskiej, obiecującej polskiej pisarki, rocznik '85, co oznacza, że zaledwie rok ode mnie starszej. Do licha - chciałabym tak pisać za rok!

Śmiem twierdzić, że jest to jeden z lepszych kryminałów, jakie w życiu czytałam. A czytałam i czytam ich, zwłaszcza ostatnio, naprawdę sporo. Krótko o fabule: wieś Lipowo, niegdyś cicha i spokojna, staje się miejscem mordu dokonanego na Bogu ducha winnej zakonnicy (ha, jak to brzmi!). Czwórka policjantów - nie do wszystkich zapałamy sympatią - próbuje rozwikłać tajemnicę jej śmierci, gdy tymczasem ginie kolejna kobieta. Co je łączy? Kim jest morderca? Kto jest tajemniczym blogerem, ukaranym za swoją nadgorliwość? Ha, widzicie, jak krótko napisałam o fabule? To dlatego, że gorąco zachęcam Was do przeczytania tej książki! Dla mnie osobiście zakończenie było szokujące i w życiu bym nie wpadła na to, kto jest mordercą. Ani kim naprawdę są ofiary. I bloger. Kluczowe jest tu słowo "naprawdę" - w "Motylku" bowiem nie wszyscy są tymi, za kogo się podają, a 90% bohaterów ma swoje tajemnice, które powoli wychodzą na jaw. A my, czytelnicy, wciągamy się w to tak, jak w latach 90. (i później) wciągaliśmy się w południowoamerykańskie telenowele - nie da się oderwać od lektury.



Katarzyna Puzyńska jest psychologiem. Śmiem twierdzić, że musi być naprawdę niezła w tym co robi, bo bohaterowie jej książki są stworzeni po mistrzowsku. Widać, że opisywał ich ktoś, kto zna się na rzeczy. Choć dopatrzyłam się jednego błędu - gdy zakonnica zostaje nazwana imieniem matki jednego z policjantów - wybaczam to jednak autorce/korekcie ;) Każdemu się może zdarzyć.

Język... Cóż. Nie mam zastrzeżeń.

Fabuła - to samo. Chociaż nie, stop. Mam jedno zastrzeżenie. Czemu, do licha, książka ma tylko 600 stron?! Ja chcę więcej! I wiem, że mam na półce drugi tom, a trzeci będzie na niej niebawem... Katarzyno Puzyńska - wszem i wobec oznajmiam, że nigdy nie będę miała dosyć Twojego pisania! I szczerze gratuluję książki. Jest za***ście udana (przepraszam, musiałam...). Czytałam porównania autorki do Agathy Christie (no tak, fabuła podobna - każdy jest podejrzany do samego końca) i Camilli Lackberg (tu: podobna konstrukcja książki i atmosfera sennego miasteczka). I wiecie co?


Agatha Christie? Camilla Lackberg? Schowajcie się, nadchodzi Kasia Puzyńska!




Pan Franciszek też czytał "Motylka" ;) Do góry nogami :D

1 komentarz:

  1. Ja z polskich "kryminalistek" lubię Olgę Rudnicką. Po Puzyńską też chętnie sięgnę skoro tak polecasz :)

    OdpowiedzUsuń