niedziela, 1 lutego 2015

Tradycyjne i alternatywne formy książki

Brzmi jak pytanie na mojej obronie pracy magisterskiej. Bo właśnie o tym opowiadałam - o alternatywnych formach książki - a już pięć lat temu było wiadomo, że rynek e-booków i audiobooków będzie się rozwijał. I tak, jak kiedyś twierdzono, że mikrofilmy to przyszłość, tak teraz mówi się o digitalizacji zbiorów bibliotecznych - i nie tylko.

Jako użytkowniczka Facebooka należę do kilku grup książkowych. W jednej z nich pojawił się ostatnio post dotyczący e-booków (i poniekąd również audiobooków). I znowu powtarzały się komentarze w stylu "nie lubię, bo nie". Jedynym sensownym argumentem "przeciw" było zmęczenie oczu po wielogodzinnej lekturze książek elektronicznych. A jak to wygląda z mojego punktu widzenia?


Książka tradycyjna :)


Digitalizacja książek została niejako wymuszona przez postęp cywilizacyjny. Tu nawet nie chodzi o zagrożenie takie jak pożary bibliotek (patrz: pożar Biblioteki Instytutu Informacji Naukowej przy Rosyjskiej Akademii Nauk czy inne, historyczne pożary lub zniszczenia, np. w czasie II wojny światowej), zalania, ubytkowanie zbiorów etc. Tu chodzi najzwyczajniej o wygodę. Książki to materiał nietrwały, choć oczywiście dbałość o książki przedłuża ich żywot. Digitalizacja pozwala na korzystanie z nich latami, bez śladów zużycia. Być może jest to jeden z powodów popularności - ciągle wzrastającej! - e-booków. Książka XXI wieku powinna być mobilna, lekka (niekoniecznie treściowo), wytrzymała. No i świetnie by było, gdyby była też tania. ale to nie jest wpis o podatku VAT na książki elektroniczne, który jest kuriozalnie wysoki. Przez to można uznać, że książka elektroniczna to nie książka, ale usługa. I być może to też przejaw postępu cywilizacyjnego.

Podobnie rzecz ma się z audiobookami - pierwotnie przeznaczone głównie dla osób niedowidzących lub niewidomych, aktualnie - dla zabieganych. Audiobooka można słuchać prawdopodobnie w każdej chwili w ciągu dnia, a do jego odsłuchania wystarczy nam zaledwie mały odtwarzacz MP3.


Niestety, rynek audiobooków ciągle jest niewielki. Jasne, coraz więcej wydawnictw decyduje się na wydanie książki w trzech formach: tradycyjnej, jako e-booka i audiobooka. Jednak starsze książki są w zasadzie nie do zdobycia w takiej formie, a nie każdego stać na program IVONA, który będzie nam czytał książkę. No i IVONA jest na tyle sztucznym tworem - czego nie da się uniknąć - że słuchanie takiej wersji nie jest wcale łatwe ani przyjemne.

Wracając do e-booków, ich oferta jest z każdym rokiem coraz większa. Kilka lat temu jak grzyby po deszczu zaczęły pojawiać się księgarnie internetowe oferujące wyłącznie e-książki. Osobiście jestem zakochana w publio.pl, a korzystam również z kilku innych, m.in. Virtualo, Nexto, Ebookpoint i sporadycznie stron księgarni internetowych sprzedających też wersje tradycyjne książek, ale mających w ofercie również e-booki/audiobooki. A co ze starszymi tytułami? Tak samo jak w przypadku audiobooków, nie mają oficjalnego, legalnego odpowiednika elektronicznego. Tu wiele osób ratuje się nielegalnymi e-bookami, często marnej jakości skanami. I choć jestem wielką zwolenniczką Legalnej Kultury, bo lubię dać zarobić autorom, którzy jednak namęczyli się, pisząc książkę, to i mnie zdarzało się korzystać z nielegalnych źródeł. Bywały to np. interesujące mnie książki czy podręczniki niedostępne już w księgarniach/Internecie, których w bibliotekach po prostu nie było. Albo był jeden egzemplarz na kilkuset studentów z kilku kierunków. Kserowanie też wchodziło w grę, a jak mówił Umberto Eco - ksero ksera nie jest już podobno nielegalne. Taaaa. Ale z drugiej strony - czasem inaczej się nie da.

Ponadto e-booki (bo to głównie z nich korzystam obok książek papierowych) bywają dużo tańsze od książek papierowych. Przykład?


Cena książki drukowanej: 89,90 zł
Cena e-booka w promocji: 10,90 zł

A czyta się tak samo, bo treść jest wciąż ta sama...

Faktem jest też, że ten, kto czyta e-booki, rzadko kiedy rezygnuje z książek papierowych. Może je czytać rzadziej, ale tylko w pojedynczych przypadkach następuje całkowita rezygnacja z tradycyjnej formy książki. Kolejny fakt - e-booki czyta się szybciej. Być może jest to kwestia szybszego obejmowania wzrokiem tekstu, ale sama na sobie sprawdziłam, że książki elektroniczne czytam zauważalnie szybciej. Oczywiście nie każdy e-book jest "zdatny do czytania" - gdy książka jest gruba, ma mapki, zdjęcia etc., lepiej zawsze mieć pod ręką wersję papierową. Poza tym jednak książka papierowa może uczulać - tak! to prawda! Kurz i grzyb to wróg ludzi i książek. Od tego bibliotekarze mają białe rękawiczki - żeby nie zarazić niczym książki. Szkoda, że nie działa to w drugą stronę - książka ciągle może zarazić nas :D Ale to tak raczej w ramach żartu.

Wiele osób twierdzi też, że lubi CZUĆ książkę. Jasne, e-booki są mniej namacalne. Tu się zgodzę. Ale czytnik też potrafi całkiem nieźle udawać książkę tradycyjną :) Tyle tylko, że nie ma widocznego grzbietu i nie postawi się go na półce. Okładki są te same, treść również, jak już wspominałam... No i w USA można kupić zapachy do czytników, imitujące zapach książki. To dla tych wąchających :)

A propos wąchania... Strona wachamksiazki.pl przygotowała ciekawą grafikę.

Źródło: Internet

Podsumowując, nie uważam, że książki tradycyjne odejdą w niebyt. Istniały od tysięcy lat i istnieć będą. I wiem, że nie tylko ja tak uważam.


Pamiętam, kiedy blisko trzy lata temu kupiłam na próbę czytnik e-booków. Ja, dotychczasowa przeciwniczka takiej formy książki. I przepadłam. Dlatego właśnie śmieszą mnie dyskusje, że książki elektroniczne są złe, bo nie są papierowe. To argument rozpieszczonego pięciolatka. Czytanie e-książek nie wyklucza czytania papierowych. A chronimy tylko lasy ;)

4 komentarze:

  1. Mam mojego kindla i nie oddałabym go za żadne skarby ale i tak większość książek czytam papierowo. I nie ukrywam, że jak już mam wydać kasę to wolę poczuć ciężar książki w ręce a nie płacić za wirtualny plik.
    Ale na wakacje, w podróży czy nawet jazdy komunikacją miejską do pracy e-booki są niezastąpione i ratują nie tylko lasy ale i nasze kręgosłupy.

    P.S. Audiobooków wyjątkowo nie trawię:P

    OdpowiedzUsuń
  2. Bo czytając książkę tradycyjną masz namacalnie wydane pieniądze ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie kupuję ebooków. Albo inaczej - kupuję je BARDZO rzadko, zazwyczaj jestem po prostu, przyznaję, małym złodziejem lub korzystam z wersji darmowych. Nie mogę się przestawić na wydawanie pieniędzy na wersje elektroniczne, mam w sobie blokadę. Zwłaszcza wtedy, gdy widzę, że różnica między książką drukowaną a elektroniczną nie jest ogromna - wtedy po prostu wolę mieć książkę materialną. Ale, oczywiście, ebooki czytam i namawiam do ich czytania. Co prawda wcale nie czyta mi się na czytniku szybciej, ale nie odrzucam tej formy.
    Po prostu...czytajmy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Darmowe próbki to jest to! Można spróbować, czy się będzie podobało :)

    OdpowiedzUsuń