środa, 22 listopada 2017

Recenzja: "Komisarz" Paulina Świst

Dziś 22 listopada, a to oznacza, że ma miejsce premiera "Komisarza", kontynuacji "Prokuratora" Pauliny Świst. Od kilku tygodni zbieram się do zrecenzowania tej książki, ale jakoś tak życie umykało mi w tempie ekspresowym i dopiero w DP - Dzień Premiery - znalazłam na to czas. Jednak co się odwlecze... ;)


Zacznijmy od tego, że boję się kontynuacji. Czy to książka, czy film, druga i kolejna część z reguły są gorsze albo po prostu tak inne od początku serii, że aż żal ściska mój wypracowany bieganiem tyłek. Tu jest inaczej. Odrzuca mnie od erotyków, dlatego nie bardzo widziała mi się recenzja już pierwszej książki Pauliny Świst, a tu nagle - zaskoczenie! Ale o tym już pisałam w lipcu, przy okazji recenzji "Prokuratora". Większym zaskoczeniem było to, że w drugim tomie jest jeszcze więcej akcji choć myślałam, że to niewykonalne, a mniej scen erotycznych (w sumie to nie liczyłam, tak tylko na oko z wadą -8,5 mówię :P). Tym razem głównymi bohaterami są rozpieszczona córka biznesmena, Zuzanna Kadziewicz i komisarz Radosław Wyrwa, znany nam z "Prokuratora". Początek jest obiecujący - posługując się grzeczną córeczką, gliniarz pod przykrywką próbuje rozpracować ojca Zuzanny, handlującego żywym towarem. Babkami z Ukrainy. Tatuś ma jednak pecha nie mniejszego od nieszczęśliwie zakochanej w komisarzu córki i od jakiegoś czasu ma na pieńku z ukraińską mafią. Postanawia współpracować z policją, ale nie do końca jest w tym szczery. Wiadomo, każdy chce ugrać co może, by było mu najlepiej. I tu pojawiają się schody...

W książce nie zabrakło bohaterów debiutanckiej książki Pauliny Świst, czyli mecenas Kingi Błońskiej i prokuratora Łukasza Zimnickiego (wspominałam już, że ich uwielbiam?) oraz Szarego, którego stan psychiczny jak zwykle pozostawia wiele do życzenia. I uwaga, Szary ma następcę! Nikt nigdzie nie może czuć się bezpiecznie, nikt nie może być pewien, czy ktoś nie czyha na jego życie. I czy każdy jest tym, za kogo się podaje. Lajf is brutal and full of zasadzkas, jak to mówią.


Bardzo zaciekawił mnie wątek handlu żywym towarem, fajnie, że taki temat został poruszony. Fabuła jest poprowadzona lepiej niż w poprzedniej części, mniej jest erotyki, nie mogę się przyczepić do rozwoju akcji ani do dialogów, które sprawiają, że "Komisarza", tak jak "Prokuratora", da się przeczytać bez problemu w kilka godzin. Może to być typowy zapychacz czasu w pociągu albo umilacz wieczoru przy herbacie/kawie/winie/drinku z palemką. Nie jest to dzieło na miarę Pulitzera czy Nobla (choć kto tam wie, kim naprawdę jest Paulina Świst, może to Kazuo Ishiguro? Pytaliście ją? Bo ja pytałam Paulinę kim jest, ale z wiadomych względów nie odpowie na to pytanie, hahaha), ale uważam, że jeśli tylko ktoś lubi dobrą akcję, która wciąga od pierwszych stron, ciekawych, nietuzinkowych bohaterów - będzie zadowolony z lektury "Komisarza".

I wiecie co? Czekam na kolejną część. Już mam swoje typy na głównego bohatera ;) Oby Paulina Świst trzymała poziom, bo jak na razie jest naprawdę nieźle! Weszła z przytupem do światka polskiego kryminału, erotyków i pozamiatała, jak na dobrego prawnika na sali rozpraw przystało.

Good job, Pani Mecenas :)

niedziela, 23 lipca 2017

Recenzja: "Prokurator" Paulina Świst

W pracy, w chwilach największego zapracowania, zdarza nam się plotkować o książkach. Popularnością cieszą się - dziwnym trafem - książki z prawem w tle. Któregoś dnia M. rzuciła tytuł "Prokurator". Jedyna książka, jaką znałam pod tym tytułem, to rozmowa z Małgorzatą Ronc. M. jednak oświeciła mnie, że chodzi jej o książkę debiutantki ukrywającej się pod pseudonimem Paulina Świst. Kobiety z mojego rocznika i mojego rodzinnego miasta. Akcja dzieje się w Gliwicach, więc... Przyjęłam wyzwanie.




Trochę trwało, zanim znalazłam chwilę, by usiąść nad tą książką. Ale wiecie co? Jak już usiadłam na tyłku (ostatnio rzadko mi się to zdarza, wolę iść pobiegać), wciągnęła mnie bez reszty. Erotyki mnie nie interesują, a wydawało mi się, że to erotyk. Nic bardziej mylnego. Wiem, że nie powinnam używać wulgaryzmów, ale czasem trzeba - to zajebista książka, połączenie kryminału z romansem, ale przeważa tu jednak kryminał. I to naprawdę dobrze skonstruowany. Czytałam go u Rodziców w Gliwicach - bo gdzieżby indziej - i zastanawiałam się, o jakie miejsca chodzi autorce. Chyba je trochę rozszyfrowałam ;) To taki bonus lekturowy dla mnie jako gliwiczanki. Akcja rozpoczyna się, kiedy zdradzona przez męża adwokat, Kinga Błońska, postanawia wyluzować. Poznaje przystojnego mężczyznę, poznają się... cóż. Dogłębnie. Ona ma jednak na głowie ważną sprawę karną - swojego przyrodniego brata, który szantażem zmusza ją do bycia swoim obrońcą. Brzmi jak szaleństwo, ale prawdopodobne szaleństwo. Pech, że przystojniak okazuje się prokuratorem prowadzącym tę ciężką sprawę. Tu następuje ciąg wydarzeń z porwaniami i morderstwami w tle. Brzmi jak standardowy kryminał? Ale nim nie jest. Najlepiej, jak przekonacie się o tym sami. Od tej akcji nie da się oderwać. Jedyne co wciągało mnie równie mocno przez 30 lat bycia molem książkowym to opis bitwy pod Helmowym Jarem u Tolkiena. Do tego należy dołączyć dużą dawkę humoru w dialogach i mamy gwarantowany (niech już będzie nieco erotycznie) orgazm czytelniczy. I tak jak M. - zamiast czytać książkę przez kilka dni, czytałam ją raptem kilka godzin.



Najbardziej podobało mi się to, że widać, że autorka jest prawnikiem. Nie ma przekoloryzowania, przekłamań, jest dużo wiedzy wykorzystanej w fabule. Mam do czynienia z tą branżą i być może dlatego jeszcze lepiej czytało mi się "Prokuratora".



Podsumowując - Paulina Świst robi to dobrze. Czekam na kontynuację i wiem, że będzie tak dobra jak tom pierwszy! A Wy zabierajcie się za lekturę, na lato jest idealna. Na plaży, w domu, w lesie, gdziekolwiek. To lektura dla odważnych, ale nie tylko. Przekonaj się sam, Czytelniku. I niech mnie dunder świś(t)nie, jeśli Ci się nie spodoba.



Za książkę uprzejmie dziękuję Wydawcy. Za treść - Autorce :)