piątek, 26 czerwca 2015

RECENZJA: Agata Przybyłek "Nie zmienił się tylko blond"

"Iwonka ma męża, czwórkę dzieci i sielankowe życie. Jej mąż ma sklep z bielizną i biuściastą kochankę Adelę. Iwonka dowiaduje się, że w wieku 37 lat zostanie babcią. Przepis na dramat? Nigdy w życiu!"



Taki opis można znaleźć na tylnej okładce wydanej przez wydawnictwo Czwarta Strona książki Agaty Przybyłek "Nie zmienił się tylko blond". I faktycznie - w życiu bohaterki, do tej pory sielankowym, zmienia się wszystko poza kolorem włosów (chyba, że odrosty się liczą). Zdradzona przez męża Iwonka musi zacząć żyć na nowo, z czwórką dzieci, dwoma psami, ciężarną kotką i równie ciężarną dziewczyną syna na karku. Jak sobie poradzi w nowej rzeczywistości?



Książka Przybyłek to prawdziwa komedia omyłek (rymuję prawie jak główna bohaterka!). Zwykle taka ilość zawirowań akcji wprowadza sztuczność i strasznie by mnie deprymowała, jednak w tym przypadku jest na odwrót. Być może to kwestia nagromadzenia bohaterów, a uwierzcie, każdy z nich jest zabawniejszy od poprzedniego, a może po prostu tak dobrze się to czyta, bo tak. Bo jest napisane lekkim piórem. W każdym razie - od książki nie mogłam się oderwać. Śmiałam się jak szalona z przygód Iwonki i jej rodziny, bo jakby na to nie patrzeć - były życiowe, ale i zwariowane do bólu. Główna bohaterka próbowała radzić sobie w nowej sytuacji, ale nie zawsze wychodziło jej to tak, jakby chciała. Głównie wychodziło jej na opak ;) Miało to swój niezaprzeczalny urok - chyba wiele z nas, kobiet, znalazło się choć raz w życiu na zakręcie losu i wyszła z nas tak zwana pierdoła życiowa. Grunt to wziąć się w garść. Jak Iwonka.



Jedyne, co mnie w tej książce irytowało, to błędy popełniane pewnie nieumyślnie. Znalazłam ich kilka (przepraszam autorkę, ale pozwolę je sobie wymienić):

1. Iwonka i Jaruś pili w restauracji wino. Zamówili kolejne. A potem, jakby nigdy nic, pojechali do domu jego samochodem. Za drugim razem padło choć stwierdzenie w stylu "Przecież piłeś, nie możesz prowadzić". Okazało się, że policjantowi wszystko wolno. Znowu więc prowadził na podwójnym gazie.

2. W latach 90. (według moich obliczeń) - jak wspominali Iwonka i Jaruś - na wycieczce klasowej oni sami  oraz pozostali uczniowie byli właścicielami telefonów komórkowych. Cóż. Szczerze wątpię w takie coś. Nie tylko dlatego, że pamiętam tamte czasy, ale że znam historię telefonii komórkowej w Polsce w latach 90. A raczej jej niemalże brak.

3. Iwonka i Jaruś chodzili do równoległej klasy w gimnazjum. Mają po 37 lat. Jeśli nic wam nie świta, to znaczy, że jesteście młodsi ode mnie. Mam 29 lat i byłam pierwszym (!) rocznikiem gimnazjum. Oznacza to, że mogli chodzić razem do podstawówki lub szkoły średniej. Nie do gimnazjum, bo go wtedy zwyczajnie nie było.

Pomimo tych błędów (było ich jeszcze kilka, ale pominę je, bo nie chcę się pastwić zbytnio nad researchem autorki) książka jest naprawdę bardzo przyjemna. Mogę wręcz stwierdzić, że będzie na pewno jedną z moich ulubionych pozycji z tego gatunku. Obiecałam ją już Mamie i zachwalam każdej koleżance. A wiecie, czemu?

Bo naprawdę świetnie się bawiłam, czytając "Nie zmienił się tylko blond".



Premiera 1 lipca 2015 

Za książkę dziękuję wydawnictwu Czwarta Strona.

5 komentarzy:

  1. Policjanci jeżdżą po alkoholu bo najciemniej pod latarnią, a w książce, chociaż mogę się mylić, nie pada nigdzie sformułowanie, że akcja rozgrywa się w 2015 roku. Pozdrawiam serdecznie, miło czytało się Twoją recenzję! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Skoro książka zapewnia taką rozrywkę to może się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A dopiero co zamówiłam "Co by było gdyby?".... Zbankrutuję:P

    OdpowiedzUsuń
  4. Chętnie sięgnę po tę pozycje. Wydaje mi się, że czytanie jej byłoby świetną rozrywką. A od czasu do czasu po prostu trzeba poczytać coś tak bardzo odprężającego :)

    ksiazkowy-swiat-niki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń