sobota, 19 września 2015

RECENZJA: Alexander Soderberg "Andaluzyjski przyjaciel"

Jakiś czas temu zainteresowała mnie seria o Sophie Brinkmann - bohaterce "Andaluzyjskiego przyjaciela". W Polsce wydano ją w ramach "Czarnej Serii" Wydawnictwa Czarna Owca. Kiedy zobaczyłam pierwszy tom w księgarni Tak Czytam - wiedziałam, że będzie to książka, którą wybiorę do recenzji.



Usiadłam sobie wygodnie, w upalny, lipcowy dzień, otworzyłam książkę i BACH! Opis pościgu z motocyklem w roli głównej. Naprawdę dobry opis. Brzmiało obiecująco. Potem wciągnęłam się w "Andaluzyjskiego przyjaciela" niemalże tak bardzo, jak w "Ojca chrzestnego" Mario Puzo. Wiecie, klimaty mafijne, porachunki, trochę miłości w tle. W czasie lektury miałam kilka takich momentów, kiedy zastanawiałam się, czy nie odłożyć książki na bok. Odkładałam ją więc, żeby do niej niedługo potem wracać, bo chociaż chwilami coś mi w niej nie grało, to akcja była w sumie wciągająca.

Główna bohaterka to samotna matka, pielęgniarka Sophie Brinkmann, która w pracy poznaje mafioso Hectora Guzmana, zakochuje się w nim (banał), a potem standardowo okazuje się, że jej ukochany to typowy niegrzeczny chłopiec, a jej szczęściu - i życiu - grozi niebezpieczeństwo.

Mamy porachunki gangów, korupcję i manipulację, do tego grupkę policjantów, którzy próbują zinfiltrować obie organizacje przestępcze (chyba nie muszę mówić, z jakim skutkiem?)... To wszystko składa się na natłok bohaterów, w których łatwo się pogubić. Na nasze szczęście, a ich pecha, sukcesywnie się wybijają, więc mamy mniej imion do ogarniania ;)

Nie wiem, czy to wina tego, że jestem kobietą, czy może miałam taki okres w życiu, ale książka - jak to się mówi kolokwialnie - dupy mi nie urwała. Szkoda, bo z reguły nie zawodziłam się na "Czarnej Serii". Może po prostu miałam zbyt wygórowane oczekiwania wobec Soderberga?


Nie lubię pisać negatywnie o książkach i pastwić się nad nimi, więc najlepiej przekonajcie się sami, czy "Andaluzyjski przyjaciel" jest dla Was. Może Wam ten tytuł będzie bardziej odpowiadał, niż mnie - w końcu każdej książce należy się szansa (co oznacza, że jest możliwe, że w mojej upartości kiedyś wrócę do serii o Sophie Brinkmann!).



Za możliwość recenzji książki dziękuję sieci księgarń Tak Czytam


2 komentarze:

  1. Czasem zdaża się, że książki się nie przeczyta do końca, bo nie powala na kolana, ale Ty doczytałaś mimo to więc szacunek

    OdpowiedzUsuń
  2. ha! wlasnie skonczylam czytac "Andaluzyjskiego..." i moja pierwsza mysl: dupy mi nie urwalo. Z ciekawosci zaczelam szukac recenzji i trafialam glownie na te pochlebne, a tu prosze, ktos jednak mial podobne odczucia do moich :)

    OdpowiedzUsuń