czwartek, 17 września 2015

RECENZJA: Asa Hellberg "Ostatnia wola Sonji" i "Sekret Sonji"

Jako że mam spore zaległości recenzenckie (co nie znaczy, że nie czytam tych książek, które mam zaległe, bo czytam - to jedynie kwestia czasu, kiedy każdą tu zrecenzuję, a nie chcę się spieszyć, bo potem nie będzie co czytać :) Poza tym niech termin recenzji będzie dla Was taką niespodzianką, jak dla mnie :D) postanowiłam dziś zrecenzować dla Was pakiet dwóch książek Szwedki Asy Hellberg. Czemu od razu pakiet? Już tłumaczę.


Źrodło zdjęć: Internet


Już od początku istnienia Czwartej Strony czaiłam się na "Ostatnią wolę Sonji" (a potem "Sekret Sonji", oczywiście). Czułam, że to będą książki inne od wszystkich babskich tytułów dostępnych na polskim rynku wydawniczym. Nie zawiodłam się. Jako że nie da się nie wciągnąć w ten świat, najlepiej czytać książki Hellberg jedną po drugiej. Pierwszy tom łyknęłam ekspresowo, drugim delektowałam się przez dłuższy czas, bo nie chciałam, żeby moja przygoda z Susanne, Maggan i Rebecką dobiegła końca. Kim są te kobiety? Jaką tajemnicę miała ich przyjaciółka Sonja?


Opowieść rozpoczyna się od śmierci tytułowej Sonji. Zostawia ona jednak dosyć specyficzny testament, w którym nie tylko rozdziela między swoje trzy przyjaciółki majątek, o którym kobiety nie miały pojęcia, ale też daje im ultimatum - od tego, czy je spełnią, zależy to, czy dostaną spadek. Brzmi znajomo, prawda? Ale nie jest znajome.

Otóż bohaterki dostały od Sonji takie zadania do wykonania, których nie sposób było - mówiąc kolokwialnie - olać. Hotel w Londynie, dom na Majorce i restauracja w Paryżu to miejsca, które stały się własnością trzech przyjaciółek. Życie każdej z nich pod wpływem tych zadań zmienia się diametralnie, a Rebecka, Susanne i Maggan poznają Sonję na nowo, odkrywając jej skrywane latami tajemnice.

Pierwszy tom jako e-book :)


Co wyróżnia te książki na tle innych, podobnych?

Po pierwsze - wiek bohaterek. To nie zwariowane trzydziestolatki, tylko zwariowane pięćdziesiątki, które pokazują, że w każdym wieku można zakochać się na nowo - albo na nowo w starym ukochanym ;) I cóż, nikt nie jest idealny, a każdy pod wpływem swoich problemów pokazuje pazurki.

Po drugie - nie pamiętam książki skierowanej do kobiet, która tak bardzo by mnie zafascynowała, nad którą tyle bym myślała, próbując rozwikłać zagadkę Sonji. To nie jest książka lekka, łatwa i przyjemna, a naprawdę wciągająca obyczajówka, której lektura nie zostanie uznana za stracony czas.

Po trzecie - sprezentowałam taki sam komplet Mamie na urodziny. Przeczytała obie w dwa dni. A była nastawiona do tych książek dosyć sceptycznie, bo nie miała ochoty na typowo babską lekturę! Punkt dla mnie! I dla Asy Hellberg :)


Najlepsza lektura na upalne dni!



No i tak na marginesie - żałuję, że je przeczytałam. I zazdroszczę osobom, które nie czytały Hellberg, bo mają tę cudowną przygodę przed sobą, a ja niestety mam dobrą pamięć i pewnie dopiero na emeryturze będę mogła ponownie to przeczytać z wypiekami na twarzy ;) Na razie pozostanę z moim niedosytem, oczekując na kolejny tom - bo nie przewiduję innej opcji! Musi taki powstać!

I pamiętajcie - dobre i skandynawskie są nie tylko kryminały ;)





Za możliwość recenzji historii o przyjaciółkach ze Sztokholmu dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona - jesteście nieocenieni! 

1 komentarz: