czwartek, 30 lipca 2015

RECENZJA: John O'Farrell "Mężczyzna, który zapomniał o swojej żonie"

Kilka miesięcy temu stałam na poczcie w przydługiej kolejce. Moją uwagę zwróciły - a jakże - książki wystawione obok okienek pocztowych. Pierwsza przyciągnęła ją ta właśnie książka. Dosyć słodka okładka, ale nie przesłodzona, trochę retro (nie wiem, skąd mam takie skojarzenie!). Urocza, tak chyba można ją nazwać. I ten tytuł.

No bez jaj. MUSIAŁAM ją przeczytać.

Moja ciekawość została pobudzona prawie tak bardzo jak moje ślinianki po trudnej wspinaczce górskiej (a musicie wiedzieć, że wiele lat temu przy takiej okazji zasnęłam na bufecie w schronisku w oczekiwaniu na kiełbaskę, ale stanowiska nie opuściłam, hahaha). Nie miałam jednak przy sobie ani grosza na książkę, więc trudno, odpuściłam. 

Niedawno nawiązałam współpracę z siecią księgarń Tak Czytam. Wchodzę więc do zaprzyjaźnionej księgarni po pierwszy zestaw do recenzji i co widzę? "Mężczyznę, który zapomniał o swojej żonie!". Tak właśnie pozycja ta znalazła się w mojej kolekcji jako Must Read :)

Dwie pierwsze książki zdobyte w ramach współpracy recenzenckiej z Tak Czytam - recenzje kolejnych już wkrótce!



Czytałam ją wszędzie, gdzie się dało. W domu, w podróży, na Runmageddonie. I nie mogłam się oderwać. Bawiła mnie jak mało która komedia!





Akcja powieści rozpoczyna się jesiennego popołudnia w metrze. Pewien mężczyzna nagle zapomniał, kim jest, dokąd jedzie, skąd jedzie, po co gdzieś w ogóle jedzie, nawet jak się nazywa - w jego mózgu nastąpił totalny reset. Takie mózgowe pudełko nicości, w którym utknął główny bohater. No bo wyobraźcie sobie - wokół Was jest masa ludzi, a Wy czujecie się najbardziej samotni na świecie i do tego jak idioci, bo nie potraficie nikomu wytłumaczyć, co się z Wami dzieje. Można się przerazić, co? No właśnie.

Po jakimś czasie okazuje się, że zagubiony mężczyzna to Vaughan, mąż (w trakcie rozwodu) i ojciec. Jawi się jako mężczyzna racjonalnie myślący, posiadający fenomenalne poczucie humoru i dystans do siebie i świata, a przy tym okazuje się, że przed utratą pamięci był zupełnie kimś innym: mężem i ojcem cierpiącym na tzw. tumiwisizm stosowany. 

Tu następuje moje główne przemyślenie - czy utrata pamięci była dla niego błogosławieństwem czy przekleństwem? Wydaje mi się, że to pierwsze. Vaughan na nowo poznaje swoją rodzinę, przyjaciół, całe swoje życie. Zakochuje się w Maddy, swojej żonie, od pierwszego (dobre sobie!) wejrzenia, stara się być wzorowym ojcem, synem i przyjacielem - po prostu dobrym człowiekiem. I wiecie co? Nawet mu to wychodzi.

Jak skończy się ta historia? Łatwo to przewidzieć, ale nie zmienia to faktu, że zanim zdąży Was to zirytować, "połkniecie" tę pozycję w ekspresowym tempie.

"Mężczyzna, który zapomniał o swojej żonie" jest z pozoru lekką książką do poduszki, jednak nie tak łatwo przestać o niej myśleć. Zastanawiamy się nad sensem życia, związków, miłości każdego rodzaju, tej do małżonka, dzieci, rodziców i przyjaciół. Ba, nawet do psa! I myślimy, co by było, gdyby nas dotknęła taka fuga, jaka stałą się udziałem Vaughana.

Naprawdę gorąco, gorąco, GORĄCO polecam Wam książkę Johna O'Farrella. Niech Was skusi tak, jak skusiła mnie. 



P.S.
Myślę, że po lekturze tej książki będę jeszcze bardziej skłonna przymykać oko na niegroźne zapominalstwo mojego Mężczyzny ;) 


P.S.2
Mam dla Was kilka cytatów, które szczególnie mi się spodobały. 





Za książkę dziękuję fenomenalnej sieci i konkretnej księgarni Tak Czytam w Kielcach - uwielbiam Was! To wszystko Wasza wina! :D


2 komentarze:

  1. Kurczę, przeczytałabym...

    OdpowiedzUsuń
  2. W krakowskiej księgarni jej nie widziałam, ale może jednak ją kiedyś znajdę i przygarnę, bo nie powiem - brzmi intrygująco! :D

    OdpowiedzUsuń