Zuzanna rozpoczyna pracę w Biurze Przesyłek Niedoręczonych, bo ucieka. Przed czym - dowiemy się w swoim czasie. W Biurze poznaje sympatyczną, acz oryginalną Milę, która wprowadza ją w świat niedoręczonych przesyłek świątecznych. Trochę naciągając zasady Biura otwierają list - list poniekąd miłosny. Okazuje się, że od 38 lat pewna para wysyła sobie co roku przed Świętami list, jeden jedyny w roku. Zakochali się w sobie w przeciągu kilku godzin, a ich miłość nie umarła przez te wszystkie lata, mimo że nie widzieli się od tamtej pory ani razu. Kim są Tekla i Gaspar i co ich łączy z pozostałymi bohaterami książki? Nie zdradzę, przekonajcie się sami. Powiem tylko jedno - świat jest mały, ale potrafi być totalnie pokręcony. Prawie jak wynajmowanie mieszkania z lotopałanką karłowatą ;)
Zuzanna postanawia połączyć tę dwójkę, odnaleźć ich i pomóc w zorganizowaniu spotkania w Wigilię. Czy jej się uda? I kim tak naprawdę jest Mila? Kim jest wyjątkowo upierdliwy sąsiad z góry, który zamiast imienia Stanisław dosyć dobrze mógłby nazywać się... Ebenezer? I czy rozpamiętywanie przeszłości jest ważniejsze niż łapanie życia takiego, jakim jest i wyciskanie go jak cytrynkę? Czy WARTO?
Dawno nie czytałam tak ciepłej, wspaniałej książki świątecznej. Śledziłam losy bohaterów, jakby byli kimś mi bliskim. Naprawdę dawno tak się nie czułam. "Biuro Przesyłek Niedoręczonych" poprawia nastrój, pokazuje, że nie wolno się poddawać (nigdy!), i jest na wskroś przesiąknięte świątecznym klimatem. Daje Nadzieję. Czasem wystarczy tylko wziąć sprawy w swoje ręce i pomóc przeznaczeniu.
Ja jestem pod wrażeniem, a Wy? Dajcie znać!
Mam i ciagle leży, tyle dobrego o niej czytałam, ale jakoś mi tak na zimowy okres bardziej pasuje 😜
OdpowiedzUsuńFajnie napisane. Pozdrawiam i gratuluję.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie napisane. Jestem pod wielkim wrażaniem.
OdpowiedzUsuń