niedziela, 12 października 2014

Jesień is coming!

Coraz chłodniejsze wieczory i noce, coraz krótszy dzień... Coraz więcej czytania!

Z każdym rokiem coraz bardziej doceniam jesień. Kolory liści na drzewach naprawdę zaczynają mi się podobać. Przekonuję się też powoli do ciepłej herbaty (choć od lat jestem zdeklarowanym kawoszem). Muszę zabrać mój kocyk z IKEI kotu, bo ostatnio spał na nim - co prawda tylko, a może aż, pupą... Zważywszy na to, że nazywam go Dupośmierdkiem, koc nadaje się do prania :) A razem z termoforem stanowią teraz nieodłączny zestaw towarzyszący książkom.


Ostatnie kilka wieczorów spędzam nad książką Lindsey Kelk "Historia pewnej dziewczyny". Bo nawet ja czasem potrzebuję typowo babskiej literatury, a ta jest naprawdę przezabawna. Wkurzają mnie okropnie błędy, literówki i tak dalej, bo odrywają moją uwagę od treści i skupiam się na ogarniającej mnie irytacji, ale da się to przeżyć. Niestety przyzwyczaiłam się do takich błędów, choć nie powinnam. Wydawcy powinni zdecydowanie bardziej dbać o korektę.

Dziś rano podciągnęłam rolety i ujrzałam moje ukochane drzewo naprzeciwko okna, po drugiej stronie ulicy - jego liście na czubku są już czerwone. To po nim najbardziej widać jesień. 


Poranna kawa, książka, którą zaczęłam czytać z okazji zeszłotygodniowego wyjazdu z P. do Zakopanego... Żyć, nie umierać. Taką jesień lubię. Duże kubki, grube książki, ciepły koc i śpiący kot koło mnie.

A Wy?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz